| Źródło: foto http://search.creativecommons.org/
Jak Polacy naśladują włoską kuchnię?
Włoska kuchnia jest biesiadna, radosna, nonszalancka, ale na pewno nie niechlujna. Gotujące Włoszki, które miałam okazje obserwować nie szatkują ziół na mikro-idealne kawałeczki, tylko rwą palcami. Nie odmierzają niczego miarkami i nie spoglądają na zegarek gdy wrzucają makaron do wody (mają jakiś taki wewnętrzy instynkt – po pewnym czasie wyciągają nitkę sphagetti i mruczą pod nosem „Jeszcze minutka…” i faktycznie ich makaron zawsze jest jędrny, al dente). Sól do gotującej się wody wrzucają trzema palcami z teatralnym rozmachem a la dyrygujący Abbado. Do stołu często podawane są kawałki ręcznika papierowego zamiast serwetek, a wino pije się z małych szklaneczek. Jedyną świętą zasadą jest używanie świetnej jakości świeżych składników.
We włoskich restauracjach rzadko czuć nadęcie, a dania przygotowywane są „al momento”, czyli w momencie po złożeniu zamówienia i można je spokojnie modyfikować u kelnera („Poproszę pizzę quattro formaggi, ale bez gorgonzoli”, „Czy może pani nie dodawać krewetek do makaronu, jestem na nie uczulona?”). Jasne, nie ma problemu. Można też poprosić o więcej pieczywa, keczup i majonez, plasterek cytryny, kawę bezkofeinową, można pogawędzić z właścicielem, dostać do spróbowania domowy likier, a klient prawie zawsze jest traktowany jak gość, a nie jako KONSUMENT. No dobrze, może jedynie zamawiając cappuccino do obiadu można spotkać się ze zmieszanym wzrokiem kelnera, ale na pewno wam go nie odmówi.
Cieszę się, że podejrzane pizzerie i pseudowłoskie tawerny w Polsce zaczynają odchodzić do lamusa, a górę biorą restauracje z oryginalnymi produktami i mądrymi kucharzami, znającymi włoską filozofię smaku.
Dziś chciałam napisać o dwóch restauracjach, które aspirują do najwyższego poziomu i w których jedzenie jest bardzo dobre. Zapominają jednak o najważniejszym składniku włoskiej kuchni. Jakim? Posłuchajcie dwóch historii:
Znana pizzeria w centrum Katowic
Pyszna pizza, uroczy wystrój, genialna lokalizacja. Co może tu być nie tak? Pomimo świetnych składników i włoskiego kucharza, ta znana pizzeria w żaden sposób nie jest wstanie stworzyć miłej atmosfery w lokalu. Kelnerzy zdecydowanie nie wspinają się tu na wyżyny uprzejmości, a złowrogi napis: Nie proś o keczup czy pizzę „pół na pół” sprawia, że za każdym razem kiedy tam wchodzę, czuję się jak intruz. Ale dobrze, każdy lokal ma swoje zasady.
Pewna włoska knajpa w Tychach
Trafiłam tam z koleżankami pierwszego stycznia na obiad po imprezie sylwestrowej. Byłyśmy bardzo głodne , więc nawet nie zwróciłyśmy uwagi na nieprzytulny, pseudoelegancki wystrój. Rozbawili nas za to kelnerzy w pretensjonalnych do granic możliwości białych rękawiczkach (gdzie my jesteśmy?!?).
W tych mglistych, posylwestrowych Tychach obsługiwała nas dziewczyna z rozczochranym kucykiem na boku oraz makijażem jeszcze z wczorajszej zabawy. Jestem dla niej pełna wyrozumienia (kto się nie bawi do upadłego w noc sylwestrową?!), ale czemu w BIAŁYCH RĘKAWICZKACH?
Gdy usiadłyśmy, pani nic nie mówiąc podała nam pieczywo. Przyjęła zamówienia, oddaliła się, po czym podeszła i znowu nie wypowiadając słowa położyła przed każdą z nas po wielkim białym talerzu. Po tym, nadal milcząc, obeszła nasz stolik lejąc na każdy talerz po odrobinie oliwy. Zniknęła, znów wróciła i w grobowej ciszy powtórzyła czynność, lejąc nam po kapce octu balsamicznego. Na koniec pojawiła się znów i ciągle nic nie mówiąc popieprzyła nasze talerze ogromną, trzeszczącą pieprzniczką. Spieprzyła to. Po pierwsze „fare la scarpetta” czyli „moczyć chleb w sosie” to czynność we Włoszech, którą częściej się robi po zjedzonym posiłku, by „wyczyścić” talerz z całego aromatu dania. Po drugie - nikt nie jest zobligowany, żeby to zrobić w ogóle. A po trzecie, to faktycznie mogło być gościnnym, ciekawym akcentem, wprowadzającym nas we włoski zwyczaj, gdyby tylko kelnerka WYTŁUMACZYŁA o co chodzi. Dwie z moich koleżanek, które Włochy widziały tylko przejazdem, zupełnie nie zrozumiały tego milczącego rytuału. Znowu miało być wspaniale przewłosko i luksusowo, a wyszło dziwacznie i chłodno.
Moja konkluzja na koniec jest taka:
To super, że w Polsce kuchnia włoska jest traktowana z coraz większym szacunkiem, że znikają makarony z zamrażarek, kukurydza z pizzy i śmietana z carbonary. Nie zapominajmy jednak, że najważniejszym składnikiem włoskiej kuchni, takim jak bazylia, rozmaryn czy pomidor jest SERDECZNOŚĆ.
Miss Prosecco
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj