Najstarszy korek Śląska?
Zdjęcie zostało wykonane podczas przejazdu pod torami kolejowymi przy stacji Katowice-Piotrowice. Było dużo czasu na wykonanie tej fotografii i kilkunastu kolejnych. Ba, w zasadzie można było nawet wysiąść z samochodu i krokiem spacerowym towarzyszyć mu podczas dojazdu do skrzyżowania obok zakładów Famur.
Kto pamięta Katowice z lat 70-tych i 80-tych XX wieku, ten z pewnością pamięta, że przy stacji kolejowej w Piotrowicach zawsze tworzyły się korki. Czyli minęło ponad 30 lat, a zmiany nie ma.
Tylko przyczyny korków były inne w ubiegłym wieku i teraz. Wówczas ulica przecinała torowisko. Po torach na południe i wschód jeździły stale pociągi. Pociągi towarowe, ale przede wszystkim pociągi pasażerskie. Lokalne do Bielska-Białej, Wisły, Żywca, Cieszyna, Rybnika czy Raciborza. Oraz te dalekobieżne - aż na południe Europy. Rogatki zamykano co kilka minut. Samochody, których było wtedy mniej niż dziś i autobusy komunikacji miejskiej czekały na otwarcie przejazdu nierzadko po kilkadziesiąt minut. Zdarzało się bowiem, że podczas jednej tury przejeżdżały tędy trzy, cztery pociągi.
Dlatego też za wielkie pieniądze, kilkanaście lat temu wybudowano pod torami wykop. Samochody i autobusy przejeżdżają dziś pod torami. Ale korki są większe, a nie mniejsze niż kiedyś.
Przyczyna? Przyczyna jest całkiem prosta. Świat się zmienia i miasto się zmienia. Kiedyś na południu Katowic były pola. Dziś na nich stoją osiedla. Osiedla domów jednorodzinnych, ale i osiedla zabudowane większymi budynkami mieszkalnymi. Zwiększyła się liczba mieszkańców. A drogi pozostały, jakie były.
Co rano na drogach prowadzących z południowych części miasta do centrum snują się sznureczki pojazdów. To samo dzieje się po południu. Ale tu - w pobliżu stacji w Piotrowicach - zator trwa cały dzień. To wąskie gardło miasta.
Kilka kilometrów dalej - w Brynowie - kończy się linia tramwajowa. Tam też się nic nie zmieniło od lat. Poza tym, że torowisko przystosowano do wymagań nowoczesnych tramwajów.
Od lat istnieje pilna konieczność pociągnięcia torów tramwajowych na południe. A w zasadzie na południe i zachód. Tak, by tramwaj dotarł do Piotrowic, Kostuchny i Panewnik. Niedawno władze miasta wreszcie podjęły decyzję. Jest wola, by sieć połączeń tramwajowych rozbudować. Oby za wolą poszły czyny. Na to czekają z pewnością wszyscy mieszkańcy Katowic.
W dobie wszechobecnych korków, w czasach, gdy wielu ludzi mieszka coraz dalej od centrów miast, znaczenie komunikacji publicznej wcale nie maleje. Pokazują to rozwiązania stosowane w bogatszych krajach Unii Europejskiej, gdzie wprowadzane są coraz to nowsze rozwiązania.
Przypomnijmy, że oprócz rozbudowy linii tramwajowej, mieszkańcom Katowic obiecano również centra przesiadkowe. Tak, aby było gdzie zaparkować samochód, przesiadając się następnie do tramwaju.
O innych rozwiązaniach w zakresie komunikacji publicznej nie śmiemy na razie marzyć. Niechże przynajmniej ten tramwaj połączy wszystkie dzielnice Katowic z centrum. Nie będzie to rozwiązanie na miarę XXI wieku. Będzie to po prostu normalność.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj