| Źródło: fot. pexels.com
Kosztowny autostop
Było to nad ranem na ul. Sobieskiego w centrum miasta. Zero autobusów i żadnej taksówki w pobliżu. Jak tu wrócić do domu? Młody mężczyzna, który rozmyślał właśnie nad tym problemem, zauważył kogoś stojącego przy samochodzie.
- Podwiezie mnie pan do domu? – zapytał.
- Nie ma sprawy. Ale wie pan. Ja taksówkarzem nie jestem – odparł tamten.
- Bardzo mi na tym zależy. Zapłacę.
- Ok. A ma pan pieniądze?
Przyszły pasażer zaczął się zastanawiać. Pustki w portfelu. Jak tu się odwdzięczyć. Kierowca samochodu doradził:
- Fajny ma pan zegarek. Co pan na to? Ja pana wiozę, gdzie sobie pan życzysz. Do Krakowa, do Wrocławia…
- Nie. Tak daleko nie trzeba. Wystarczy do…
Tu podał nazwę jednej z katowickich dzielnic. Zdjął z ręki zegarek i podał kierowcy. Ten wziął chronometr, obejrzał i powiedział:
- Proszę chwilę zaczekać. Muszę jeszcze skorzystać z toalety.
Wszedł w najbliższą bramę i zniknął. Mężczyzna, który miał być pasażerem, czekał i czekał. I nie doczekał się oczywiście. Okazało się bowiem, że samochód należał do kogoś zupełnie innego. Rzekomy kierowca stał tam przez zupełny przypadek.
Ale złodziej miał pecha. W tej okolicy znajduje się bowiem kamera. Policjanci przeanalizowali nagranie i kilka dni później oszust znalazł się za kratami. Ciągle jeszcze posiadał skradziony zegarek. Chronometr wrócił do właściciela.
Policjanci zdarzenie to podają jako dowód na to, że miejski monitoring działa sprawnie. A my podajemy tę historię ku przestrodze, by nie we wszystko wierzyć przygodnie spotkanym nieznajomym.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj