| Źródło: tekst/zdjęcia: Grzegorz Kasprus, zdjęcia: Michał Majer
Krajobraz po bitwie
Korek na drodze kierującej w stronę Irpienia wynosił dobre kilka kilometrów. To znak, Rosjanie się wycofali. Po standardowym sprawdzeniu dokumentów na ostatnim z postbloków (posterunków strażniczych) wjechaliśmy do miasta, tak w ogóle to mam wrażenie, że Polacy dzięki całej swojej dobroci, którą okazali mieszkańcom Ukrainy mają tutaj specjalne traktowanie, a przynajmniej ja się tak czułem.
W drodze do centrum mijaliśmy od spalonych rozsypujących się chat po zniszczone strzeżone nowobogackie osiedla. Jak widać wojna nie oszczędza nikogo. Z każdym przejechanym kilometrem ilość zabudowań, szkła, gruzu i spalonych pojazdów na ulicach rosła, tak samo jak skala zniszczeń, która dotknęła miasto. Na szczęście było coś, co sprawiało, że mimo tej całej tragedii człowiek czuł, że staje się silny, staje się dumny z bycia człowiekiem, byli to ludzie. Mnóstwo ludzi.
Główna ulica prowadząca przez miasto została już uprzątnięta, także udało nam się przejechać bardzo sprawnie robiąc kilka tylko przystanków na zrobienie zdjęć. Będąc w Kijowie czułem tylko bijący smutek miasta, ale nie tutaj, tutaj czułem stanowczość, upór, gniew, postanowienie, że wrócą silniejsi i nie darują Rosjanom zbrodni, których się dopuścili. Przejazd z Irpienia do Buczy zajął nam nie więcej niż 20 minut, w końcu są oddalone od siebie tylko 5 km. W Buczy sytuacja była dokładnie taka sama, a to jak sprawnie działają obywatele Ukrainy pokazuje przykład alei wraków.
Niektórzy pewnie kojarzą słynne zdjęcie jednej z głównych ulic, na której stoi rozbita kolumna 20 rosyjskich pojazdów, teraz była pusta, Panie w parku obok zamiatały liście. Do miejsca masowych grobów nie jechaliśmy. To jeszcze nie czas, może kiedyś, jak nie będzie aż tak boleć.
Droga do Polski zajęła nam 16 godzin, liczba posterunków, które mijaliśmy była zdecydowanie niższa niż jeszcze miesiąc temu, a kontrole mniej rygorystyczne. Po drodze można było spotkać dzieci siedzące na lufach zniszczonych czołgów robiące sobie zdjęcia, a wracających aut było zdecydowanie więcej, niż tych wyjeżdzających. Zachodnia Ukraina wraca do życia.
Dla KatowiceDlaWas: Tekst/zdjęcia: Grzegorz Kasprus Zdjęcia: Michał Majer
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj