| Źródło: fot. Magda Bachir
Candy Dulfer czad
Holenderska saksofonistka od lat słynie ze swoich porywających, żywiołowych koncertów. Tym razem żywioł zawitał do Katowic i nie zawiódł. Candy po raz kolejny udowodniła, że jej występy to coś więcej, niż wykonanie najlepszych nawet utworów. Było sporo improwizacji i znakomity kontakt z publicznością, która bardzo dobrze przyjęła jej muzykę, stanowiącą wytrawny mikst jazzu, funky, soulu i rocka.
Chociaż na koncert złożyły się głównie utwory z najnowszej płyty artystki, nie mogło zabraknąć jej najsłynniejszego przeboju „Lilly ws here”. Candy grała na saksofonie i śpiewała, a publiczość klaskała do rytmu. „Najseksowniejszemu saksofonowi świata” - jak potocznie nazywa się holenderską gwiazdę, towarzyszyło siedmiu znakomitych muzyków: wokaliści Camilo Rodriguez i Ivan Peroti, gitarzysta Ulco Bed, basista Manuel Hugas, perkusista Nicky Loman, i dwóch klawiszowców – Arjen Mooijer i Jordy Kalfsvel.
Fantastyczny występ został nagrodzony przez publiczność owacją na stojąco. Były też występ na „bis”, podczas którego Candy z zespołem zagrała tylko dwa utwory, ale jeden z nich, Sax-a-Go-Go, trawał blisko dwadzieścia minut, a w jego trakcie, saksofonistka zeszła z estrady i grała wśród publiczności.
Nam, swoistą satysfakcję sprawił też fakt, że Candy Dulfer doceniła salę NOSPR i pochwaliła jej doskonałą akustykę.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj