Żądali sporej części Katowic
Do spółki Giesche należała przed wojną m.in. dzisiejsza kopalnia Wieczorek. Firma ta na Giszowcu wybudowała wspaniałe osiedle robotnicze, które dziś ma status zabytku. Jest jedną z pereł miasta. Do akcjonariuszy Giesche należały liczne grunty w różnych częściach Katowic. O ile się nie mylimy, także działka, na której obecnie stoi gmach Sądu Okręgowego w Katowicach. Jeśli mielibyśmy oddać głos w plebiscycie na najbrzydszy budynek świata, ten gmach byłby naszym murowanym kandydatem.
Po wojnie majątek spółki Gieche został znacjonalizowany. Mylą się jednak ci, którzy sądzą, że w tym przypadku doszło do grabieży. Początkowo tak, ale później PRL podpisała z rządami różnych krajów układy indemnizacyjne.
Układ taki zawarty był z rządem USA 16 lipca 1960 r. Ale nie tylko. Podobne układy zawierane były z Niemcami, Francją, Wielką Brytanią i innymi krajami, których obywatelstwo posiadali właściciele znacjonalizowanych gruntów i nieruchomości.
Następnie 9 kwietnia 1968 r. została uchwalona ustawa o dokonywaniu w księgach wieczystych wpisów na rzecz Skarbu Państwa w oparciu o międzynarodowe umowy o uregulowaniu roszczeń finansowych. Część wpisów została dokonana, wiele nie. To pozwoliło różnym sprytnym osobom przejmować nieruchomości prawnie należące do państwa.
Ale w sprawie Gieche zadziałał inny mechanizm. Spadkobiercy zostali spłaceni przez państwo, a akcje firmy (była spółką akcyjną) miały już tylko kolekcjonerski charakter. Mimo to kilku sprytnych panów spoza Śląska skupiło je, a następnie podało się za właścicieli reaktywowanej spółki Giesche. Na tej podstawie panowie ci żądali zwrotu gruntów i nieruchomości, strasząc Miasto Katowice, Katowicki Holding Węglowy i Hutniczo-Górniczą Spółdzielnię Mieszkaniową procesami.
Chodziło o mienie o wartości 341 mln. zł.
Ich roszczenia wydawały się prawnie uzasadnione, gdyż sąd gospodarczy w Katowicach zarejestrował spółkę Giesche. Następnie zwołano walne zgromadzenie akcjonariuszy. Prokuratura w Katowicach zaskarżyła tę decyzję jako pochodzącą od osób nieuprawnionych. Zaś prokuratura w Tarnobrzegu prowadziła śledztwo w sprawie wprowadzenia w błąd sądów i innych organów państwa i w sprawie próby wyłudzenia mienia wielkiej wartości.
Pięciu mężczyzn nie zabrało połowy Katowic. Wszyscy usłyszeli wyroki od 3 do 5 lat więzienia. Ten wyrok nie jest prawomocny, więc ciągle nie wiadomo, jak ta sprawa się skończy.
Na zdjęciu: fragment katowickiego Giszowca.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj