| Źródło: Fot. Pixabay
W obronie dzieci
Paweł Bednarz prowadzi Fundację Dobrego Pasterza. Zajmuje się wychowankami domów dziecka na terenie woj. śląskiego. Zna kilka przypadków rodzeństw, które zostały rozdzielone. Dzieci spotykał tragiczny los. Cudzoziemcy wybierali sobie w polskich domach dziecka wychowanków, których chcieli adoptować. Jeśli były to dzieci mające rodzeństwo, wówczas bracia i siostry bywali rozdzielani. Jedne dzieci wywożono za granicę, inne pozostawały w kraju. Zdarzało się również i tak, że rodzeństwo trafiało za granicę, ale do różnych krajów.
O sprawie tej Paweł Bednarz od kilku miesięcy informuje policję, prokuraturę, Rzecznika Praw Dziecka. Jak twierdzi, na pewien czas udało mu się wstrzymać adopcje zagraniczne. Domaga się jednak zmiany prawa. Tak aby rozdzielanie dzieci z jednej rodziny - braci i sióstr - nie było możliwe, a przede wszystkim, aby pierwszeństwo w adoptowaniu dzieci z polskich domów dziecka miały polskie rodziny, nie zaś cudzoziemcy.
Bednarz wskazuje na to, że kontrola nad adopcjami zagranicznymi jest iluzoryczna. Jeśli dzieciom dzieje się krzywda, nie mają się komu poskarżyć. Nie znają obcego języka, są tam osamotnione, uzależnione w 100 proc. od nowych opiekunów. Polskie państwo nie czuwa nad ich losem.
W tej sprawie Paweł Bednarz interweniował u przedstawicieli polskiego rządu. Był Ministerstwie Sprawiedliwości, w Kancelarii Premiera i w Kancelarii Prezydenta. Krótkie pismo osobiście wręczył premier Beacie Szydło, gdy pani premier przebywała na pielgrzymce w Piekarach Śląskich. Wczoraj (12 września) chciał zadać pytanie wicemarszałkowi Ryszardowi Terleckiemu. Było to podczas briefingu prasowego.
Pytania zadać nie zdołał. Został odepchnięty, przewrócony, a następnie wyprowadzony przez straż marszałkowską z Sejmu. Całe zajście zarejestrowali dziennikarze.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj