Przywróćmy Katowicom kąpieliska
Katowiczanie chętnie pływali pod okiem ratownika w stawie Morawa, wchodzącym w skład Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego „Szopienice-Borki”, znajdującego się w granicach administracyjnych Katowic, Sosnowca i Mysłowic czy na Dolinie Trzech Stawów.
Ostatnio jednak coraz trudniej jest znaleźć ratowników i zarówno Morawa, jak i Trzy Stawy były teoretycznie nieczynne. Teoretycznie, bo kąpieliska na dobre zakorzeniły się w naszej świadomości i ludzie tam i tak przychodzą.
Początkowo przychodzili dlatego, że nie wiedzieli, iż w miejscu, gdzie zawsze było legalne kąpielisko, nagle zabrakło ratowników. Potem przychodzili, bo przekonali się, że inni też się tam kąpią.
Na Morawie, która w ubiegłym roku okazała się śmiertelną pułapką dla dwóch osób, można było nawet zauważyć symptomy przyzwolenia na nielegalną kąpiel, ponieważ na brzegu wymieniony został piasek i postawiono plac zabaw dla dzieci.
Nie zabrakło też amatorów nielegalnej kąpieli w Dolinie Trzech Stawów, chociaż kąpielisko było otoczone czerwoną wstęgą i umieszczono tabliczkę ostrzegawczą.
Dlaczego ludzie ryzykują własnym życiem w takich miejscach, zamiast iść na legalny, strzeżony basen? Przede wszystkim dlatego, że często nie mają innej możliwości.
Bugla i Rolna w upalne dni są tak przepełnione, że nie można swobodnie pływać.
Fala, która zwykle przejmowała część chętnych do kąpieli, w ubiegłym roku była nieczynna i wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie podobnie.
Od lat nieczynne jest już kąpielisko na Zadolu.
Czy zatem dwa lub trzy baseny są w stanie zaspokoić potrzeby miasta, liczącego ponad 300 tysięcy mieszkańców? Na pewno nie. A w upalny dzień, wielu chce popływać. Czerwona taśma i tabliczka ostrzegawcza raczej ich nie powstrzymają, szczególnie w miejscu gdzie wcześniej, przez lata kąpali się legalnie.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj