To były tylko Katowice...
Do tragedii doszło w styczniu 2006 r. Dopiero rok temu, w styczniu, Sąd Najwyższy uznał, że rodziny osób, które zginęły pod dachem hali Międzynarodowych Targów Katowickich, mogą walczyć o godne odszkodowanie w sporze zbiorowym.
Do tragedii doszło podczas wystawy gołębi. Na ludzi zgromadzonych w hali, na wystawienników, na hodowców gołębi, na zwiedzających, zwalił się dach. Jego konstrukcja nie wytrzymała ciężaru śniegu, który na nim zalegał. W katastrofie tej zginęło 65 osób, a 170 zostało rannych. Wśród ofiar byli nie tylko Polacy, lecz również Czesi, Słowacy, Niemcy, Belg, Węgier i Holender.
Jeden wyrok w tej sprawie już zapadł. Sąd wyższej instancji go uchylił. Proces ruszył na nowo. W tym czasie jeden z oskarżonych zmarł, akt oskarżenia wobec kolejnego został wyodrębniony do osobnego postępowania ze względu na stan zdrowia człowieka. Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Katowicach wygłoszono mowy końcowe.
Tymczasem ofiary i rodziny ofiar tej katastrofy nadal są bez godnych odszkodowań. Zaproponowano im jałmużnę. Suma gwarancyjna 5 mln. zł, na jaką była ubezpieczona hala, nie wystarczyła na wypłatę wszystkich należnych kwot. Sądy oddalały wnioski poszkodowanych, choć przecież za katastrofę współodpowiedzialne były służby państwa, jak choćby nadzór budowlany. Postawa sądów stała w rażącej sprzeczności z decyzjami o odszkodowaniach dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Wypłacano im po 250 tys. zł, a potem przyznawano kolejne pieniądze. Odszkodowania wypłacono nawet dalszym krewnym ofiar.
W tej sytuacji trudno nie czuć goryczy.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj