| Źródło: Fot. Facebook
Flaszka za 500+
O sprawie doniosła telewizja TVN24. Podopieczna opieki społecznej w Bytomiu ma prawo do 500+, ale gotówki nie dostaje. Gotówkę wydawała na alkohol, więc zamiast pieniędzy dostaje bon zakupowy. To normalna praktyka w takich wypadkach.
Mieszkanka Bytomia, zamiast kupić jedzenie dla dzieci, wystawiła anons w serwisie społecznościowym. Ogłosiła, że wystawia bon "500+" na sprzedaż. Ktoś dał znać telewizji oraz Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Rodzinie. Pracownik socjalny porozmawiał z matką. Ogłoszenie zniknęło.
W samym Bytomiu do korzystania z programu "500+" uprawnionych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. W całym kraju? Tego nie wie nikt. Rząd szacował, że chodzi o 2,7 mln. rodzin i 3,7 mln. dzieci. Program działa dopiero piąty miesiąc, a już wiadomo, że i chętnych jest więcej niż przewidywano, i uprawnionych jest więcej. Natomiast pieniędzy zabrakło. Będą dorzucane kosztem innych wydatków państwa.
Nikt nie wątpił, że znaczna część pieniędzy przekazywanych przez państwo w ramach programu "500+" nigdy nie zostanie wydana na realizację potrzeb dzieci, na ubrania dla nich, na jedzenie, na naukę. Rząd przekonywał, że rodzice lepiej wiedzą niż państwo, jak wydać te pieniądze.
Przeciwnicy rządowego programu uważają, że znacznie mądrzejszym sposobem inwestowania w dzieci byłoby zapewnienie im dożywiania w szkołach, dofinansowanie zielonych szkół i wakacyjnych wyjazdów, sfinansowanie opieki lekarskiej (w tym dentystycznej) w szkołach, dodatkowych zajęć dokształcających – np. korków, z których masowo korzystają zamożne dzieci, a dzieci biedne nie. Tego wszystkiego nie ma.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj