| Źródło: Fot. Pixabay
Napad z chińskimi pukawkami
Jakim trzeba być postrzeleńcem, aby przy pomocy zabawkowych pistoletów obrabować bank, w dodatku w centrum miasta. A do takiego przypadku doszło kilka dni temu przy ul. Damrota w Katowicach. Niedoszły milioner nie wpadł na to, że taki skok nie może się udać.
Jego misterny plan polegał na tym, że w sklepie z zabawkami kupi dwa pistolety. Następnie w biały dzień wejdzie do banku pełnego ludzi. Wymierzy zabawki w ochroniarzy. Zażąda, by nie włączać tzw. alarmu napadowego, gdyż wszystkich pozabija. Każe umieścić całą znajdującą się w banku gotówkę w workach. Wyniesie worki z pieniędzmi. Poleci na Karaiby.
Jak sobie wymyślił, tak zrobił. Kupił zabawki. Wszedł do banku. Wymierzył w ochroniarza. Przeraził klientów banku i pracowników. A tymczasem jakiś przechodzień idący ulicą zobaczył, co dzieje się w banku. Zadzwonił na policję. Za chwilę na miejscu zjawili się uzbrojeni po zęby funkcjonariusze.
Zanim jednak na miejsce przybyła policja, niedoszłym właścicielem wyspy na Karaibach zajął się ochroniarz. Zapewne zorientował się, że pistolety pochodzą z chińskiej wytwórni zabawek, gdyż mimo iż groźny bandyta z jednego z nich mierzył do pracowników banku, a z drugiego do klientów, rzucił się na niego i usiłował obezwładnić.
Cała sprawa byłaby może i śmieszna, gdyby nie to, że ludzie znajdujący się w banku nie wiedzieli, jak wszystko to się zakończy. Co gdyby wśród nich była osoba ze słabym sercem? Wtedy napastnik rzeczywiście miałby człowieka na sumieniu.
Jak się później okazało, gangsterem z plastikowymi pukawkami był 45-letni mieszkaniec Katowic. Na Karaiby w najbliższym czasie nie dotrze.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj