Oskarżony o sianie zamętu
W Sądzie Rejonowym Katowice-Zachód rozpoczął się właśnie proces mężczyzny, który zakłócać miał przebieg ubiegłorocznych uroczystości pod kopalnią Wujek. Na ławie oskarżonych posadzono Pawła Bednarza, społecznika i założyciela fundacji zajmującej się wychowankami domów dziecka. Zarzuca mu się, że wszedł do strefy wyznaczonej wyłącznie dla dziennikarzy, następnie wydał okrzyk: „Panie prezydencie, dzieci!”, po czym zrzucił trzymane w ręce ulotki oraz opłatek. Prezydent Andrzej Duda znajdował się w tym momencie kilkanaście metrów od Bednarza, a rzucone ulotki i opłatek opadły na ziemię kilka metrów od społecznika. Wtedy powalono go na ziemię, obezwładniono i przekazano policji.
Paweł Bednarz nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że zawołał, żeby prezydent zwrócił na niego uwagę, a nie po to, by zakłócać uroczystość. Inne osoby również krzyczały różne rzeczy, ale nikogo więcej nie zatrzymano (co potwierdził ochroniarz, wezwany przez sąd w charakterze świadka). Zaś do strefy dla dziennikarzy wszedł, ponieważ była taka możliwość – rozsunięte barierki i żadnej informacji, że nie wolno tam przebywać osobom spoza prasy.
Jak społecznik wyjaśnił, z prezydentem Andrzejem Dudą spotkał się wcześniej dwa razy. Raz podczas Święta Niepodległości w Katowicach i ponownie w Piekarach Śląskich. W jednym i w drugim przypadku rozmawiał z prezydentem o sytuacji rodzeństw, które się rozdziela, następnie rozdzielone sieroty trafiają do adopcji zagranicznych. Bednarz w imieniu dzieci prosił o pomoc i przerwanie tego procederu. A opłatek był właśnie od dzieci z jednego z domów dziecka na terenie woj. śląskiego.
Sąd zadecydował, że przejrzy nagrania z przebiegu uroczystości, wykonane przez obecnych tam przedstawicieli kilku stacji telewizyjnych.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj