| Źródło: KMP Katowice, fot. Wikimedia, Raf14
Samochód jechał, a oni bili kierowcę
Trzech mężczyzn i dwie kobiety zamówiło taksówkę. Na życzenie klientów taksówkarz odwiózł najpierw jedną z kobiet do jej domu w Katowicach. Następnie drugą do Mysłowic. W samochodzie zostali sami mężczyźni. Polecili kierowcy powrócić do Katowic.
Atak nastąpił właśnie w drodze porotnej. Nie zważając na to, że samochód jedzie, pasażerowie zaczęli nagle bić taksówkarza. Auto w każdej chwili mogło uderzyć w jakieś drzewo, słup latarni ulicznej czy budynek. Bandyci o tym nie myśleli. Zależało im jedynie na tym, by obezwładnić kierowcę.
Temu udało się zatrzymać samochód, otworzyć drzwi i wyskoczyć na zewnątrz. Miał kluczyk od taksówki, więc bandyci nie byli w stanie nią odjechać. Ponieważ napadnięty głośno krzyczał, że został napadnięty, spłoszeni bandyci uciekli, zabierając jedynie telefon komórkowy taksówkarza.
Dość szybko na miejscu znaleźli się policjanci. Napadnięty był mocno pobity. Policjanci opatrzyli go, następnie ruszyli w pościg za bandziorami. Zatrzymali dwóch z nich. Trzeci, wiedząc, że kumple siedzą, nazajutrz sam zgłosił się na policję. Mówił, że strasznie mu przykro i nie wie, co w niego wstąpiło.
Wszyscy odpowiedzą przed sądem.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj