Skok na śmieci
Mimo że na wielu śmieciarkach od lat widać obcobrzmiące nazwy, to jednak nasze rodzime firmy nie dały się całkiem wygryźć z rynku. Firmy lokalne, zajmujące się szeroko rozumianą gospodarką odpadami, w woj. śląskim zatrudniają kilka tys. ludzi. W skali kraju mają około 20 tys. pracowników. I podkreślmy, że liczymy pracowników tylko tych firm (bo przecież są również śmieciarskie firmy zagraniczne, czy spółki należące w całości bądź w części do gmin).
Te polskie, rodzinne firmy, wkrótce mogą zostać zniszczone przez urzędników. Dlatego dziś w Warszawie odbywał się protest przedsiębiorców zrzeszonych w Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. Ulicami stolicy przejechać miała kawalkada śmieciarek, również z naszych miast. Ale policja zezwoliła tylko na przejazd symbolicznych kilku pojazdów. W każdym razie było głośno.
O wyjaśnienie, w czym problem, poprosiliśmy pana Wojciecha Musia, prezesa firmy gospodarującej odpadami z Rybnika. Okazuje się, że nasi urzędnicy na siłę chcą przepchnąć przepisy, które mogą doprowadzić do zmonopolizowania usług w zakresie wywożenia, składowania i przetwarzania odpadów, przez spółki komunalne, bądź jakieś inne wybrane przez urzędników. A czym grozi monopol to każdy z nas wie. Jeśli nie będzie konkurencji, większość spółek upadnie. Tysiące ludzi trafią na bezrobocie. A ceny za te usługi nieuchronnie pójdą w górę. I wszyscy dostaniemy w łeb.
Te niebezpieczne przepisy na razie nie weszły w życie. Dopiero trwają prace nad nowymi regulacjami. Ale idą one w takim kierunku, że przedsiębiorcy się przerazili. Zostaną wyeliminowani z rynku poprzez administracyjne zakazy. Przetrwać będą mogły wielkie międzynarodowe koncerny.
Pretekstem do wprowadzenia niekorzystnych dla polskich przedsiębiorców zmian jest nowa dyrektywa unijna, która zobowiązuje państwa członkowskie do zaostrzenia kontroli nad tym, co dzieje się ze śmieciami. Ale nie mówi ona o tym, że w celu uszczelnienia systemu koniecznie trzeba zmonopolizować usługi w zakresie gospodarki odpadami. Unia swoje, a nasi biurokraci swoje. Kto by tam martwił się o jakich biznesmenów? A tym bardziej o miejsca pracy zwykłych ludzi.
Obecne na rynku śmieciowym firmy przez lata się zmieniały. Na modernizację sprzętu wydawały autentyczne krocie. Szczególnie w ostatnich latach, gdy wchodziły coraz to nowe regulacje dotyczące odejścia od zwykłych wysypisk, na rzecz przetwarzania i odzyskiwania odpadów. Inwestycje szły nie w setki tysięcy, lecz w dzisiątki i setki milionów złotych. I teraz co z nowiusieńkimi instalacjami? Mają iść na złom, czy może powinny zostać oddane za przysłowiową złotówkę?
Województwo śląskie w Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami zostało podzielone na 4 regiony. Prezes Muś podaje za przykład swój region. Wszystkie działające tam instalacje są prywatne. Czy to oznacza, że mają zostać zamknięte, a miasta i gminy za ciężkie pieniądze powinny wybudować te same instalacje, lecz swoje? Gdzie sens? Gdzie logika? A przede wszystkim, gdzie myślenie o interesie publicznym, interesie państwa i interesie obywateli?
Temat jest bulwersujący i dotyczy nas wszystkich oraz naszych portfeli. Na pewno więc będziemy go kontynuować.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj