| Źródło: Fot. Polar123, Wikimedia
Instytut Onkologii bez dyrektora
Centrum Onkologii dziś jest wiodącym ośrodkiem naukowo-leczniczym w Polsce, powołanym przed laty do badań nad chorobami nowotworowymi i ich leczenia. CO ma trzy instytuty, przy których zlokalizowane są szpitale: w Warszawie, w Krakowie i w Gliwicach. Wszystkie te instytuty są oddziałami CO, a ich dyrektorzy mają status zastępców dyrektora, zasiadającego w Warszawie.
Od kilku miesięcy śląskie media oraz kierownictwo Instytutu w Gliwicach prowadzą kampanię na rzecz odłączenia się od pozostałej części Centrum Onkologii. Kampania ta ma poparcie marszalka woj. śląskiego i części posłów.
Przypomnijmy, że w latach 90-tych kierownictwo gliwickiego Instytutu również prowadziło batalię, lecz wtedy chodziło o pozostawienie go w strukturach Centrum Onkologii. Ówczesne władze wojewódzkie chciały utworzyć Górnośląskie Centrum Onkologii właśnie na bazie Instytutu. Wówczas Instytut przetrwał jako oddział centralnej placówki badawczo-leczniczej, podległej ministrowi zdrowia.
Jak wówczas, tak i teraz chodzi o pieniądze. Gliwice twierdzą, że zostały pozbawione przez Warszawę kilkudziesięciu milionów złotych. W tej sprawie naczelny dyrektor Centrum Onkologii wydał oświadczenie. Jest ono bardzo obszerne, więc nie możemy go zacytować w całości. Ale specjalnie dla was chcemy je omówić.
Prof. Walewski, dyrektor CO w Warszawie przestrzega, że utworzenie osobnej jednostki w Gliwicach jest działaniem "nieodpowiedzialnym, ponieważ stwarza zagrożenie dla realizacji misji Instytutu oferując w zamian iluzję wzmocnienia zakładu śląskiego" i "opiera się wyłącznie na głoszonym fałszywie efekcie uwolnienia od rzekomego drenażu finansowego przez centralę w Warszawie".
Dyrektor CO odnosi się również do informacji o odebraniu Gliwicom 75 mln. zł. Jak pisze, "było to zgodne z przepisami prawa". Ten argument nas niezbyt przekonuje. Natomiast, jeśli prawdą jest to, co zarzuca dyr. CO kierownictwu IO w Gliwicach, sprawę powinien zbadać NFZ. Dyrektor twierdzi bowiem, że Warszawa miała ujemny wynik finansowy a Gliwice dodatni, gdyż oszczędzano tu na pacjentach:
"Jednym z głównych powodów dodatniego bilansu w Gliwicach i ujemnego bilansu w Warszawie były i są znaczne różnice kontraktowania świadczeń - w Gliwicach selektywnie kontraktowano rentowne procedury radioterapii przy bardzo ograniczonym zakresie chemioterapii i chirurgii, w Warszawie kontraktowano pełny zakres świadczeń leczniczych w całym zakresie wszystkich specjalności onkologicznych, w tym także tych, które były niedostatecznie refundowane".
Te stwierdzenia są szokujące. Z pewnością trzeba zbadać, czy to prawda. A jeśli tak, to należy wyjaśnić, kto jest za to odpowiedzialny. I jaki był nadzór Warszawy nad gliwickim oddziałem.
Jedno jest pewne. Taki konflikt nie służy pacjentom.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj