Forradalom! Katowice wysłały gigantyczną pomoc
W 1956 r. dywizje radzieckie maszerowały na Warszawę. Dzięki dojrzałości zarówno komunistycznych władz w Polsce, jak i robotników i reszty społeczeństwa, udało się uniknąć wojny ze Związkiem Radzieckim. Uniknęliśmy kolejnej narodowej tragedii. Dywizje cofnięto do baz.
Zwycięstwo Polaków obudziło nadzieje na Węgrzech. Próba demokratyzacji państwa i uniezależnienia się od Moskwy na Węgrzech niestety zakończyła się przelewem krwi. Przywódcę rewolucji węgierskiej Imre Nagya, zabito, a jego ciało wyrzucono na śmietnik.
Forradalom 56, czyli Powstanie Węgierskie 1956 r. rozpoczęło się od potężnej demonstracji pod pomnikiem gen. Józefa Bema w Budapeszcie. Polaka, którego Węgrzy czczą jako swojego bohatera. Podczas walk w październiku i na początku listopada 1956 r. zginęło 2,5 tys. Węgrów. Ponad 20 tys. aresztowano lub internowano. 200 tys. uciekło do Austrii i Jugosławii.
Podczas walki i bezpośrednio po nich na Węgrzech brakowało wszystkiego. Najbardziej jednak odczuwano brak lekarstw i środków opatrunkowych. To wtedy właśnie z Katowic i z innych miast Polski szły transporty z pomocą humanitarną. W Katowicach działał m.in. komitet koordynujący pomoc dla Węgier.
W całym kraju dla Węgrów krew oddało 11 tys. 196 honorowych krwiodawców. Trzeba było tworzyć dodatkowe punkty poboru krwi. Leki, środki opatrunkowe, krew i inna pomoc jechała na Węgry ciężarówkami, koleją i leciała samolotami. Samym transportem lotniczym Polacy dostarczyli na Węgry 44 tony lekarstw. Okazało się, że sama pomoc, której udzielili Polacy w ramach akcji społecznych, przekraczała całą pomoc udzieloną Węgrom przez rząd USA.
Pamiętamy. Po węgiersku: emlékezünk.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj