| Źródło: informacje prasowe
Jest decyzja sądu ws. Kamila Durczoka
17 grudnia w przeddzień rozpoznania zażalenia, Kamil Durczok postanowił pierwszy raz zabrać głos w sprawie i zamieścił oświadczenie na Facebooku. Napisał w nim m.in. że sprawa, w której postawiono mu zarzuty, jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej medialny przekaz. Zapewnił, że jego linią obrony jest mówienie prawdy. Ocenił, że w tej sprawie zawiódł bank.
Dziennikarz został zatrzymany 2 grudnia. Prokurator przedstawił mu zarzuty podrobienia dokumentów umożliwiających uzyskanie kredytu i przedłożenia ich w banku oraz doprowadzenia banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości.
Odmawiając aresztowania podejrzanego, Sąd Rejonowy Katowice-Wschód argumentował m.in., że choć powaga czynu zarzucanego dziennikarzowi jest bezdyskusyjna, to prokuratura nie wykazała, że podejrzany mógłby utrudniać śledztwo i tylko aresztowanie jest w stanie zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania.
Prokuratura uważała, że wobec zagrożenia surową karą potrzeba tymczasowego aresztowania w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania jest uzasadniona. Prokuratorzy przypomnieli, że dziennikarzowi może grozić nawet 25 lat więzienia, a dolna granica tej kary wynosi co najmniej 5 lat.
- Tych, którzy już mnie osądzili, proszę: nie ferujcie wyroków nie znając szczegółów. Jestem zwykłym obywatelem, takim, jak Wy. Zapewniam, że biorę odpowiedzialność za błędy, które w życiu popełniłem - poinformował dziennikarz.
Zarzuty wobec Kamila Durczoka dotyczą podrobienia weksla i dokumentów z sierpnia 2008 r. towarzyszących zabezpieczeniu kredytu hipotecznego na niemal 3 mln zł. Śledztwo zostało wszczęte w sierpniu br. z zawiadomienia poręczyciela, a także banku, który również jest pokrzywdzony. Jak informowały w sierpniu br. media, bank wezwał byłą żonę dziennikarza do wykupu weksla z powodu nieuiszczenia należności przez kredytobiorcę. Kobieta zaprzeczyła, że złożyła na wekslu podpis. Oświadczyła, że został podrobiony, a jej nie było przy sporządzeniu weksla ani go nigdy nie widziała.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj