Król Fajtłap
Do zdarzenia doszło pod koniec września w jednym z wieżowców na os. Tysiąclecia. Ktoś włamał się do pomieszczenia gospodarczego i je okradł. Jedna z lokatorek budynku powiadomiła policję.
Na miejsce skierowano patrol Komisariatu VII Policji. Funkcjonariusze mieli zabezpieczyć okradzione pomieszczenie i zadbać o to, by nikt nie pozacierał śladów. W komendzie miejskiej policji szykował się do wyjazdu zespół laborantów ze specjalistycznym sprzętem do zbierania materiału DNA i innych śladów mogących doprowadzić do złodzieja. To dziś standardowa procedura stosowana nawet przy kradzieżach rowerów. Tak bardzo technika poszła do przodu. W odwodzie czekał również czworonożny funkcjonariusz policji – pies tropiący.
Ślady zapachowe, materiał biologiczny, specjalistyczna aparatura i pies tropiący… To wszystko okazało się niepotrzebne. Bardzo łatwo ustalono, że włamywaczem jest jeden z mieszkańców os. Tysiąclecia.
Złodziej plądrując pomieszczenie przewrócił pojemniki z farbą tak nieszczęśliwie, że ta wylała się na niego. Niebożę, zamiast coś z tym zrobić, powędrował z łupami do siebie. Człapał, a człapiąc zostawiał na podłodze ślady farby. Te doprowadziły policję – jak po sznurku – przed drzwi jego mieszkania.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj