| Źródło: Fot. Pixabay
Policjant oskarżony o mord
Marek G. oskarżony został o dokonanie 7 lipca 2012 roku w Czeladzi zabójstwa żony Anny G. Odpowiada również za podżeganie świadka w tej sprawie do składania fałszywych zeznań. Dziś w Sądzie Okręgowym w Katowicach rozpoczął się jego proces.
Mężczyzna był funkcjonariuszem policji. Pracował w pionie przestępstw gospodarczych Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Oskarżony również został o przestępstwa związane z przekroczeniem uprawnień, poprzez sprawdzanie w policyjnych rejestrach, bez podstawy prawnej, danych dot. osób trzecich. Czyny te nie mają związku z samym zarzutem zabójstwa.
Początkowo, po zgłoszeniu 9 lipca 2012 roku przez męża zaginięcia Anny G., policja z Czeladzi i Będzina prowadziła poszukiwania pokrzywdzonej. 3 grudnia 2012 roku zostało wszczęte śledztwo w tej sprawie. We wrześniu ub. r, na polecenie prokuratora, w sprawie został zatrzymany Marek G. Usłyszał on zarzut zabójstwa żony.
Sprawa ma charakter poszlakowy. Do chwili obecnej nie odnaleziono ciała pokrzywdzonej. Zebrane w sposób skrupulatny dowody, zdaniem prokuratury wskazują na to, iż Anna G. została pozbawiona życia przez męża, który następnie zgłosił jej zaginięcie.
W śledztwie przesłuchano 182 świadków. W akcie oskarżenia złożony został wniosek o bezpośrednie przesłuchanie na rozprawie 49 świadków oraz 14 biegłych.
Oskarżony nie przyznał się do zabójstwa żony. Wyjaśnił iż żona po kłótni mającej miejsce 7 lipca 2012 roku, opuściła mieszkanie i nigdy już nie skontaktowała się z nim, rodziną i znajomymi. Porzucić miała maleńką córeczkę.
Oboje byli małżeństwem przez około pięć lat. Związek nie był udany. Policjant najpierw romansował z koleżanką z pracy. Gdy ta z nim zerwała, szybko znalazł sobie nowy obiekt sympatii. Zaginięcie żony nie bardzo go obeszło. Pytany o to mówił, że spakowała walizki i od niego odeszła. Wkrótce wyjechał na wakacje z inną kobietą.
Po innych awanturach Anna G. przenosiła się do swojej matki. Tym razem tak się nie stało. Dlatego kobieta od początku nie wierzyła w to, że jej córka porzuciła rodzinę, a przede wszystkim kilkuletnią córeczkę i w tajemnicy przed wszystkimi zaczęła gdzieś nowe życie. Starsza pani na własną rękę prowadziła poszukiwania Anny G. Rozwieszała plakaty ze zdjęciem córki w miejscowościach Zagłębia. Ale zięć nigdy do poszukiwań się nie włączył. Nie rozwiesił nawet jednego plakatu.
Córka Anny i Marka G. mieszka dziś razem z dziadkami.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj