| Źródło: Fot. Pixabay
Niemcy biało-czerwoni
Sieci handlowe walczą o klientów przekonując, że są bardziej polskie niż sami Polacy. Polski jest Kaufland, Lidl i Biedronka. Każda z tych sieci handlowych pragnie nas przekonać, że jest bardziej polska niż my sami. Do tego służą hasła reklamowe w stylu:
„W każdym kraju znajdziecie smaki bliskie sercu jego mieszkańców. Te polskie będą królowały w Lidlu już od 13.03. To będzie smaczny tydzień”.
A gdy klienci zauważyli w Internecie, że objęte akcją promocyjną prudukty są wytwarzane przez firmy szwajcarskie, francuskie czy niemieckie, sieć sklepów wyjaśniła:
„Są to smaki bliskie Polskim sercom i kojarzące się właśnie z naszym krajem”.
Biedronka zachęcała do zakupów następującymi hasłami:
„Dobre, bo z Polski”, a także „Wiemy co dobre - wspieramy naszych”.
Kaufland z kolei przyciągał, zachęcając:
"Odkryj i rozkoszuj się naszymi rodzimymi produktami".
Eksperci się nie dziwią. Polacy są przekonani, że polskie produkty spożywcze wcale nie są gorsze od tych z importu. A w wielu przypadkach może nawet lepsze i zdrowsze. Sieci handlowe zauważyły ten trend i starają się do niego dostosować. Wycofano zielone i kwaśne jabłka z Holandii. Zniknęły gruszki z Brazylii. Nawet w zimie w dyskontach i hipermarketach można kupić nasze rodzime konferencje (to gruszki) albo ligole (jabłka).
Oczywiście najlepiej, gdyby można było napisać przy nich nie tylko, że pochodzą z Polski, ale że pochodzą z Katowic. W odniesieniu do jabłek być może brzmi to śmiesznie, ale eksperci są pewni, że już za jakiś czas sieci handlowe będą nas próbowały przekonać, że wspierają biznes lokalny. Czyli jabłka z ulicy Mariackiej, orzechy z Parku Kościuszki, a pomarańcze z Muchowca. To ostatnie pod warunkiem, że klimat ociepli się jeszcze bardziej.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj