Niedziela z siatkami
Czy handel w niedziele powinien być zakazany? Ostatnio sporo się o tym mówi. Jedni twierdzą, że przecież pracownicy sklepu to też ludzie i zasługują na odpoczynek. Inni nie wyobrażają sobie niedzieli bez zakupów. Jedni i drudzy mają swoje argumenty.
W każdą niedzielę są fale. Tak jest w Biedronce przy Rolnej, w Biedronce na Dąbrówce i w prawie każdym markecie w Katowicach. Zawsze po mszy sklep wypełnia się tłumami tych, którzy właśnie wyszli z kościoła. Po kilkudziesięciu minutach znów jest spokojniej.
Tak jest nie tylko we wszystkich Biedronkach, znajdujących się w pobliżu kościoła, w Simlply Markecie w pobliżu Katedry, ale w każdym innym sklepie, znajdującym się na drodze z Kościoła do domu. Rozmawialiśmy i z handlowcami, i z kupującymi. Są nawet i tacy, którzy specjalnie zbaczają z drogi, żeby coś kupić.
Mariola nie wyobraża sobie niedzieli bez zakupów. Do sklepu idzie już rano, tuż po otwarciu.
- U mnie w domu wszyscy przyzwyczaili się już do świeżego pieczywa na śniadanie, więc nie wyobrażam sobie, że nie mogłabym kupić świeżej bułki czy chleba. Zresztą ja też pracuję w niedzielę. Jeśli muszę iść do pracy, kupuję w piekarni, którą otwierają już o 8.00 rano. Jeśli mogę dłużej pospać idę do Biedronki, która znajduje się dalej i jest otwarta od 9.00 – mówi Mariola.
Niedzielne zakupy stały się już normą. Dla wielu są weekendową rozrywką, ale dla sporej części osób, są po prostu koniecznością. Dzień pracy nam się wydłużył i coraz większa grupa ludzi nie ma okazji robić większych zakupów w tygodniu. Dla wielu rodzin, jedynym dniem, kiedy wszyscy są razem jest właśnie niedziela.
Nawet jeśli uda mi się skończyć pracę przed 18.00, muszę szybko iść do domu, żeby przygotować kolację dla rodziny. Mimo że w tygodniu centra handlowe są otwarte do godz. 22.00, nie mam już siły tam jechać. Niedziela jest idealnym dniem, bo wtedy są też moje dzieci, którym mogę kupić potrzebne rzeczy. W tygodniu mają różne zajęcia i zakupy dla nich nie wchodzą w rachubę – wyjaśnia pani Ewa, spotkana w Silesia City Center.
Nie ulega wątpliwości, że galerie handlowe, w niedziele notują zwiększone obroty. Podobnie jest z marketami czy dyskontami. Prawdopodobnie także dobre obroty mają też zwykłe sklepy, ponieważ ich właściciele nie otwieraliby ich, gdyby im się to nie opłacało. Jaki więc sens zmieniać coś, z czego wszyscy są zadowoleni?
Zakaz handlu w niedziele ma poprawić sytuację pracujących w sklepach ekspedientek, które mają prawo do odpoczynku. Nie mówi się już o tym, że kiedy ów zakaz stanie się faktem dokonanym, część z nich może potem odpoczywać aż za bardzo, ponieważ stracą pracę. Wydaje oczywiste, że zmniejszenie się liczby godzin handlowych, pociągnie za sobą redukcję etatów.
Z kolei księża twierdzą, że niedzielne zakupy uniemożliwiają pracującym udział we mszy św. i odciągają od tego udziału także innych. To co najmniej nieporozumienie. Jako autorka tego tekstu jestem praktykującą katoliczką i wystarcza mi czasu zarówno na zakupy, jak i na udział w mszy. Poza tym, coraz chętniej ludzie chodzą na cotygodniową mszę w inne dni tygodnia, np. wieczorem. Ale i o to pytaliśmy ludzi. Większość spotkanych przez nas osób na zakupy poszła prosto z kościoła, a w SCC jest nawet kaplica, w której odbywa się msza św. Poza tym w katowickich kościołach msze się odbywają od godz. 7.00 do 21.00. Każdy więc, kto czuje potrzebę może spełnić swój chrześcijański obowiązek.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj