Zbuntowane kasowniki
Pasażerowie różnych linii obsługiwanych przez KZK GOP zaobserwowali, że od czasu do czasu z kasownikami dzieje się coś dziwnego. Raz działają, a raz nie. Najciekawsze jest to, że takie sytuacje powtarzają się w tym samym dniu, na tej samej linii, w tym samym pojeździe.
Kasowniki odczytywały karty albo udawały, że śpią. To oznacza, że urządzenia raczej były sprawne, zawodził natomiast system informatyczny, za który aglomeracja śląska zapłaciła setki milionów złotych. Przypomnijmy tę kwotę, gdyż naprawdę robi wrażenie. Było to 190 mln. zł.
Najbardziej przykre jest to, że system ten, zamiast ułatwić, utrudnił życie mieszkańcom naszej aglomeracji. Bilety okresowe zastąpiły karty elektroniczne, które trzeba odbijać przy każdym wejściu do autobusu (czy tramwaju). Problemy są z najprostszymi czynnościami, jak choćby zaopatrzenie się w samą kartę, czy zakupienie biletu okresowego. Osoby młode, obyte z różnymi systemami elektronicznymi, zaciskają zęby i jakoś sobie radzą. Ale system jest nie do przejścia dla bardzo wielu osób starszych.
Przejściowe problemy z kasownikami to kolejna wpadka systemu. Ale KZK GOP przekonuje, że to co nam i naszym czytelnikom wydawało się poważnym problemem, w rzeczywistości są to niezwykle drobne usterki.
Pani Anna Koteras, rzeczniczka prasowa KZK GOP:
- System jest stale monitorowany i zdajemy sobie sprawę z tego, że czasem działa wadliwie. Skala błędu wynosi 2,3 proc. Nie jest to więc duża skala. Mamy ponad 1 tys. pojazdów a w każdym kilka kasowników. Przy tak ogromnej liczbie urządzeń bezawaryjne działanie systemu nie jest możliwe, jednak robimy wszystko, aby zminimalizować błędy. Za błędy systemu pasażer nie ponosi żadnej odpowiedzialności.
Ta ostatnia deklaracja jest dla nas bardzo ważna. Pamiętajmy, że w razie kontroli biletów możemy się powołać na nie działające kasowniki. Oczywiście tylko wówczas, gdy rzeczywiście nie działały.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj