Straszny mord i straszny wyrok
Już raz Sąd Apelacyjny w Katowicach podważył wyrok skazujący byłego prezydenta Zabrza Jerzego G. na 25 lat więzienia. Kazał Sądowi Okręgowemu w Katowicach przeprowadzić ponowny proces. Kazał również wykonać pewne zalecenia. Proces został powtórzony, zapadł ponowny wyrok. Ponownie były prezydent został skazany na 25 lat więzienia. Wczoraj Sąd Apelacyjny podtrzymał ten wyrok.
Do zbrodni doszło w lesie niedaleko Będzina w 2008 r. Zabitym był Lech F., któremu były prezydent miał zwrócić ok. 240 tys. zł rzekomego długu. Śledczy doszli do wniosku, że Jerzy G. wynajął bandziorów, którzy mieli pomóc mu w zbrodni. Następnie podstępem sprowadził swoją ofiarę do lasu. Tam bandyci skatowali Lecha F. kijem bejsbolowym, skrępowali go taśmą. Następnie mieli go pozostawić sam na sam z Jerzy G., który dokonał mordu za pomocą noża.
Tyle, że Jerzy G. miał wynająć bandytów „zaocznie”. Oni go nie rozpoznali w trakcie śledztwa i procesu (sąd nie dał temu wiary). Na miejscu zbrodni logował się telefon Jerzego G. – co przesądziło o decyzji sądu. Nie wytłumaczono, jak to możliwe, że na ciele Lecha F. nie było ani jednego śladu biologicznego Jerzego G. Nie odpowiedziano jak to możliwe, że na ciele Jerzego G., na jego ubraniach, w samochodzie, którym miał wracać z miejsca popełnienia przestępstwa, nie było ani jednego śladu biologicznego Lecha F. Tym bardziej, że po ciosach nożem ciało Lecha F. mocno krwawiło.
Jak to wreszcie możliwe, by Jerzy G. zabił Lecha F. nożem, skoro Lech F. otrzymał wcześniej potężny cios kijem bejsbolowym w głowę? Był to cios tak potężny, że do mózgu Lecha F. wlało się ok. 40 mililitrów krwi. Biegła stwierdziła, że ten cios był ciosem śmiertelnym. Ale uznano, że w tym agonalnym stanie Lech F. był jeszcze przytomny, na tyle silny, by móc rozerwać krępującą go taśmę, stał bądź klęczał, a Jerzy G. miał go w tej pozycji uderzać nożem. Co czynił w dodatku lewą ręką, choć jest praworęczny. Następnie ściął sekatorem gałęzie drzew, przykrył nimi ciało ofiary, wsiadł do samochodu i odjechał. Przy czym – powtórzmy – nie miał na sobie DNA ofiary. I dodajmy, że podczas badania jego samochodu nie znaleziono na nim resztek ziemi z okolicy, gdzie doszło do zabójstwa.
Mimo tych wszystkich wątpliwości, Jerzy G. został skazany za zabójstwo. Przeważyły zeznania świadków, którzy opowiadali, że Jerzy G. poszukiwał bandytów do wynajęcia i uzgadniał szczegóły operacji. Przeważyła kwestia telefonu komórkowego, który logował się w stacji BTS, najbliższej miejsca zbrodni. Ale nawet, jeśli Jerzy G. był tam obecny i planował całą akcję, to czy on jest mordercą?
Znacznie łagodniejsze wyroki usłyszeli również bandyci, którzy wraz z nim zasiedli na ławie oskarżonych. Jeden dostał 15 lat, dwaj pozostali po 8 lat więzienia. Ponieważ część wyroku już odsiedzieli, mogą wyjść na wolność już wkrótce.
Pisaliśmy:
Kto zlecił ten mord?
http://katowice.dlawas.info/wiadomosci/kto-zlecil-ten-mord/cid,9515,a
Straszny mord i straszny wyrok
http://katowice.dlawas.info/wiadomosci/straszny-mord-i-straszny-wyrok/cid,8043,a
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj