Spore potrzeby kierownika

Kierownik w Miejskim Urzędzie Ulic i Mostów miał spore wydatki. Wymyślił więc, jak zarobić dodatkowe pieniądze. Upatrzył kasjerkę przyjmującą opłaty za parkowanie od kierowców, którzy dostali upomnienie. W Katowicach działa dość sensowny system opłat za parkowanie. Jeśli kierowca nie płaci w parkomacie czy u tzw. parkingowego, otrzymuje wezwanie do zapłaty, wsuwane za wycieraczkę samochodu. Potem ma wybór: albo odszukać parkingowego i zapłacić gotówką, wykonać przelew lub udać się do siedziby MZUiM i tam zapłacić w kasie. Pewna część kierowców wybierała właśnie takie rozwiązanie.

Wspomniany kierownik wpadł na dość prosty pomysł. Bilet za parkowanie składa się z dwóch części. Jedną otrzymuje kierowca, a druga zostaje w urzędzie. Trzeba było tylko wpisać inną kwotę (tę właściwą) na części dla kierowcy, zaś na kwitku pozostającym w urzędzie, znacznie niższą. I w ten sposób można było wygospodarować dodatkową „premię za pomysłowość”. Trzeba było tylko pozyskać do współpracy kasjerkę.

Z kasjerką poszło łatwo. Dowiedziała się, że jest zerem. Jeśli jej się nie podoba ta praca, może poszukać innej. A ta praca polega przede wszystkim na dobrych relacjach z przełożonym. On ma być z niej zadowolony. I będzie, pod warunkiem, że…

Zastraszona kasjerka zrobiła, co jej kazał. Na wystawianych biletach poświadczała nieprawdę. Potem „wygospodarowane” w ten sposób pieniądze oddawała kierownikowi. Podobno on zabierał wszystko. Robiła to nie dla zysku, lecz po to, by nie stracić pracy. Przekazać mu miała 18 tys. zł.

Proceder ten trwał cały 2013 r. Sprawa musiała się rypnąć. Tak też się wreszcie stało. Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach zebrali dowody. Na ich podstawie prokurator skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko dwojgu byłym już urzędnikom. Kasjerka złożyła wniosek o ukaranie jej bez przeprowadzania rozprawy skazaniem na dwa lata więzienia z zawieszeniem na dwuletni okres próby. Kierownik do niczego się nie przyznaje. Grozi mu osiem lat.